poniedziałek, 6 marca 2017


Nowy rok i trochę zmian. Dwa miejsca odeszły w niebyt tzn. jedno już, a następne już na belce startowej i odleeeeci.


Zatem jedno wspomnienie na rozruszanie szarych /niekoniecznie/ komórek









komu zakręciło się w głowie
 
I. 
ślady szminki na kołnierzu to zwykłe świństwo 
z pewnością nie wychyliłem szklanki mleka 
a jeśli już, był to napój ze zbyt wściekłej krowy, by obyło się bez konsekwencji. 
szczerze mówiąc, zapomniałem nawet o kwiatach. 
dasz wiarę, że to, czego się tak kurczowo trzymasz, to nie długopis? 
podpis składałem świadomy obowiązków: starannie, dopóki inwencji i sił. 
działo się aż sen ciężki zmorzył. 

skoro się nabroiło, to trzeba mocno wierzyć, że niemal wszystko da się naprawić. 
można zmienić lokal i zaginąć na zapleczu bez cienia złudzeń lub maszerować dalej. 
 
II. 
nawet popielniczka da się oczyścić z podejrzanych śladów  
pozwolę sobie nie zgodzić się z rytmem narzucanym przez koła historii 
przez zbyt staranne wychowanie coś się w nas przestawiło i pokiereszowało 
nadal tańczymy gdy zagrają /wolałbym jednak grać/ 
nie jest ważne kto gdzie i jak 
wodzimy wzrokiem za pałeczką dyrygenta 
czekając na nie znany nikomu sygnał

ignorujemy zasady pisowni
i nikogo to nie drażni 
 
 



 



z pozdrowieniem dla Meszuge

poniedziałek, 19 września 2016

reTorsje






zbyt wiele słów na początku
cuda na patyku zawracanie wisły
ręka w rękę poklepywanie po plecach

wrzody w końcu pękły a i mleko skwaśniało
na omastę do pół litra trzysta procent normy
podobno na oprawców nie zabraknie sznura
na półkach została już tylko cierpliwość

choćbym się miał wywieźć za zieloną granicę
z przyprawioną mordą bądź gwiazdą davida
musisz przyznać że do trzech razy to fuszerka
żadna sztuka a teraz na mnie uprzejmie donieś
zablokuj podstaw nogę lub skreśl ze znajomych

tak mawiał mój dziadek prosto w oczy
ojca nie zacytuję bo słownictwo proletariackie
bez owijania w bawełnę godziło celniej toteż finał
wizyt bezpieczników był boleśnie przewidywalny

znowu rzucono między nas zbyt wiele słów
taki nawrót grypy żołądkowej lub wpływ kwantyfikatorów
co miały łączyć a dzielą skórę do spółki z niedźwiedziem















wtorek, 13 września 2016

powróceni, wylądowani i odwróceni





zakaz palenia. na tarasie widokowym snują się gawędy,
rozmowy niezbyt kontrolowane. o tym, co warto przytulić
niemal za darmo. za oknem lunatykują bracia w wierze.
ucharakteryzowani na nowoczesnych europejczyków 
zadają sobie daremny trud wtopienia w barwny tłum.
a tam wężyki niewymowne prawdziwych tupolaków,
czyli poloneza czar. jacyś tacy, zbyt kolorowi zbliżają się
do bramy.

nie wolno palić, więc pchają swoje wózki bagażowe
przez strefę wolnocłową śniąc o niebieskich migdałach. 
obudzą się obsmarowani przez sąsiadów z foteli po prawicy.
z cudzymi dziećmi na ręku i garścią plotek wypuszczonych samopas.
pomińmy dantejskie sceny w drodze z ziemi wybranej i słowa gładkie,
jak tyłek koleżanki z biura, a grube podteksty walą po twarzy na odlew.
coś boli i będzie boleć, dopóki cała prawda nie popłynie z głośników
nad głową.

nadal nie wolno palić, ale można klaskać. wylądowani na spieczonej ziemi
przybysze mierzą innych swoja miarą, a może tylko nie przykładali się
do nauki i wydziwiają. ile bzdur mogą wypluć usta? coś się przyczaiło,
coś czyha u bram. a nad nami niebo nie skąpi dobrodziejstw
szaleństwa. pierwsze objawy za chwilę
przesłonią słońce.